Krótka rzecz o chińskiej plaży i dlaczego nie wypada się opalać
Historia z plaży miejskiej.
Dla tych, którzy nigdy nie odwiedzili plaży w Chinach (i zapewne tego nie zrobią, nawet jeśli wylądują w tym kraju) zamieszczam krótką rozprawę o tematyce powyższej, o tytule “Historia z chińskiej plaży miejskiej”, o jednym akcie i scenie, w jednej księdze i nie wierszem. Oparta na faktach, wydarzenia i osoby autentyczne, treść dialogów oddana najbliżej oryginałowi jak tylko się dało. Historia wydarzyła się wczesną jesienią 2016 roku.
Występują:
Ja (wtedy jeszcze lat 19, blondynka, okulary)
Hiszpanka (lat 20, wysoka blondynka)
Amerykanka (lat około 26, wygląd Azjatki)
Druga Polka (lat 26, ciemny blond, średniego wzrostu)
Francuzka (około 20-22, ciemne włosy, śniada karnacja)
Dziwna Chinka (średni wiek, żylaki na nogach, krótkie spodenki, telefon cały czas w ręce)
Przypadkowi Chińczycy.
AKT I
SCENA I
Miejsce: plaża miejska na wyspie Xiamen, około pół godziny drogi autobusem od kampusu. Scenografia następująca: plaża, morze, za plażą mały spacerownik, dalej krzaki, ulica i kilka wieżowców. Po plaży spacerują Chińczycy wszelkiego wieku i płci. Rodziny z dziećmi, pary, samotnie lub w towarzystwie znajomych. Żadnego bikini i negliżu (z wyjątkiem kilku panów w szortach), kobiety i dziewczęta często w długim rękawku. Nikt się nie kąpie. Dużo ludzi puszcza latawce. Tłum raczej do wytrzymania, śmieci stosunkowo niewiele, czego nie można powiedzieć o morzu. Słonecznie, bardzo ciepło. W morzu pływa trochę plastiku i zużyta pielucha.
Na scenę wychodzą Ja, Hiszpanka, Amerykanka, Druga Polka i Francuzka.
HISZPANKA (rozkładając ręcznik)
Nie ma nikogo w bikini, będziemy same. Patrz na moje bikini, pożyczyłam. (szybkim ruchem ściąga spodenki)
AMERYKANKA
To brazylijskie bikini, kupiłam przed wyjazdem!
(wyjaśnienie pojęcia: brazylijskie bikini to takie, które w zasadzie nie zakrywa pośladków)
(wszystkie dziewczyny rozbierają się do bikini)
DRUGA POLKA
Chcę się opalić, mój brzuch jest w zasadzie biały.
HISZPANKA
Dzisiaj na pewno się opalisz. (odwracając głowę) Tamten pan robi zdjęcie.
(pojawia się Chińczyk z telefonem i robi zdjęcie)
JA
Tego raczej nie będzie się dało uniknąć.
(pojawia się drugi)
FRANCUZKA
Ja nigdy w życiu się jeszcze nie opaliłam.
HISZPANKA (do Chińczyka)
Nie chcemy zdjęć! Nie chcemy zdjęć!
(Chińczyk robi głupią minę i odchodzi.)
DRUGA POLKA
Moja nauczycielka mówiła mi kiedyś, że jeśli nie chcecie, aby robili wam zdjęcia, mówcie im “Wu kuai” za każdym razem, jak zobaczycie któregoś z telefonem. (“Wu kuai” – “Pięć kuaiów”, około 3 złote)
(Pojawia się kolejna pani z telefonem)
HISZPANKA I AMERYKANKA
WU KUAI! WU KUAI!
(Chinka szybko odchodzi, śmiejąc się głupio)
HISZPANKA
Czemu ona się śmieje?
DRUGA POLKA
Oni często reagują tak na sytuację, w której nie mają pojęcia, co zrobić. Zdarzało mi się to widzieć, jak byłam na Tajwanie. Po prostu się tak szczerzą.
JA (kładąc się na ręczniku)
Raczej ciężko się będzie tutaj wyluzować. Ale popływałabym w morzu. Nie wiem jednak, czy to bezpieczne.
HISZPANKA
Rekiny?
JA
Raczej zanieczyszczenia.
DRUGA POLKA
Z zanieczyszczeniem raczej nie będzie rekinów.
JA
Będą meduzy. Z jakichś przyczyn lubią śmieci.
AMERYKANKA
Tak, meduzy dobrze czują się w śmieciach i w plastiku. Nie mam pojęcia, czemu.
DRUGA POLKA
Zawsze zastanawiało mnie, po co Chińczycy chodzą na plażę. Nie opalają się. Nie pływają.
(Do morza wchodzi Chinka w pełnym ubraniu, w koszulce i spodenkach. Robię zdjęcie, otwarcie, w ogóle się nie przejmując. Obok mnie przebiega dwójka około pięcioletnich chłopaków bez spodenek)
JA
Patrz, tym to wolno. Nam nie wolno. Nam to zdjęcia robią.
DRUGA POLKA
Wiesz, jakby to były dziewczynki, to by im nie pozwolili.
JA
Nie pozwalają dziewczynkom?
DRUGA POLKA
Bo muszą być białe. Wiesz, te kanony urody.
(Kanony urody w Chinach zalecają dziewczynkom zachowanie bledszej skóry, co może je odróżnić od biedniejszych kobiet pracujących fizycznie i wieśniaczek)
(Pojawia się około trzech Chińczyków z telefonami)
HISZPANKA, AMERYKANKA, JA
WU KUAI! WU KUAI!
(Hiszpanka z Amerykanką podchodzą i wyciągają telefony)
HISZPANKA
Oni robią nam zdjęcia, my im też będziemy.
(Hiszpanka z Amerykanką podchodzą do Chińczyków z telefonami i stają, robiąc zdjęcia. Brak reakcji po drugiej stronie oprócz tego, że juz pięciu Chińczyków ma telefony).
HISZPANKA
Czemu robicie zdjęcia? Nie jesteśmy sławne.
PRZYPADKOWY CHIŃCZYK
Bardzo piękne, bardzo piękne!
HISZPANKA Z AMERYKANKĄ
WU KUAI! WU KUAI!
(Dwóch Chińczyków odchodzi. Jeden z pozostałych zaśmiewa się do rozpuku. Sięga do kieszeni, wyjmuje 50 kuaiów i podaje Hiszpance. Ta, zaskoczona, staje razem z Amerykanką z nim do zdjęcia. Ja, Druga Polka i Francuzka śmiejemy się. Druga Polka ma łzy w oczach)
HISZPANKA (wracając, macha pieniędzmi)
Czuję się, jakbym się prostytuowała. 50 kuaiów za zdjęcie w bikini.
AMERYKANKA
Oczywiście musiał nas wymacać.
HISZPANKA (śmiejąc się)
A co tam, może powiem następnym razem: 200 kuaiów za dotknięcie tyłka do zdjęcia. Mogę jeść za to w kantynie przez dwa tygodnie. Co mnie tam. To tylko tyłek.
DRUGA POLKA
Boże, naprawdę wam zapłacił. 50 kuaiów to dużo. Może krzyczcie 20?
HISZPANKA, AMERYKANKA, JA (do stojących obok Chińczyków)
Za zdjęcie 20 kuaiów!
PRZYPADKOWY CHIŃCZYK (śmiejąc się i odchodząc)
Za drogo!
JA
Popływałabym.
(Zbliżam się do wody, zanurzam po łydki, stoję chwilę, po czym wracam)
Brudna, ale bardzo ciepła!
HISZPANKA
Idziemy razem? Za ręce!
(Ja i Hiszpanka wchodzimy za ręce do wody)
JA
Mimo wszystko nie jestem pewna, czy tak bezpiecznie tutaj pływać, ale morze kusi.
HISZPANKA
Wiesz, hehe, ja parę dni temu weszłam tutaj do wody i czasem swędzi mnie między nogami.
JA
Teraz mi to mówisz?
HISZPANKA
No weź, dopiero teraz sobie o tym przypomniałam.
JA
Znowu ktoś robi zdjęcia.
HISZPANKA
To się odwróćmy może. Niech robi zdjęcia pleców.
JA (wzdrygając się)
Jezu, czujesz to? Pod stopami. Piasek i jakby siatki.
HISZPANKA
Śmieci. Pełno śmieci.
JA
Nie wiem, jakim cudem, ale teraz chyba stoję na betonie.
HISZPANKA (uśmiechając się)
Wiesz, ja też….
(chwila milczenia)
HISZPANKA
Może wyjdziemy?
JA
No. Chodźmy.
(Wychodzimy. Po drodze mijam pływającą pieluchę. Hiszpanka nagle zaczyna kuleć)
HISZPANKA (wracając na ręcznik)
AŁA! Nadepnęłam na coś!
(polewa wodą małą ranę na stopie)
Piecze jak diabli!
DRUGA POLKA
Pewnie kawałek plastiku.
HISZPANKA
Oby nic toksycznego. Znajoma mamy kiedyś umarła w Chinach. Po prostu zjadła coś niedobrego.
(Milczenie. Wchodzi Dziwna Chinka. Podchodzi i uśmiecha się, wita się, Mówiąc, co jakiś czas zmienia miejsce, okrąża nas, wyciąga telefon po czym chowa znowu, kuca, po chwili wstaje)
DZIWNA CHINKA
Na plażę przyszłyście poodpoczywać? Dobrze się bawicie? Z jakiego kraju jesteście?
HISZPANKA (podłapując rozmowę)
Z wielu krajów. Z Hiszpanii, z Francji, z Ameryki, z Polski… Studiujemy w Xiamen.
DZIWNA CHINKA
W Xiamen, dobrze, dobrze. Lubiecie Xiamen?
HISZPANKA
Tak, są plaże, można wyjść, do słońca.
DZIWNA CHINKA
A wy takie białe, czemu wy do słońca.
HISZPANKA
My nie lubimy białego, my chcemy się opalić.
DZIWNA CHINKA
Ale białe ładne. Jak ładnie mówicie po chińsku.
JA (do Drugiej Polki)
Wszystkie rozmowy z Chińczykami są takie same. Skąd jesteś. Czy mówisz dobrze po angielsku. Czy z Rosji, a jak nie z Rosji, to skąd. Jakie masz ładne włosy, jakie masz ładne oczy…
DRUGA POLKA
…Jak pięknie mówisz po chińsku.
JA
I tak dalej.
DRUGA POLKA
Dlatego ja nie rozmawiam z przypadkowymi ludźmi.
HISZPANKA
Dziewczyny, zrozumiałyście, co ona teraz powiedziała.
DRUGA POLKA
A nie słuchałam.
(Mija około dwudziestu minut. Dziwna Chinka zostaje w pobliżu, siada, bawiąc sie telefonem. Co jakiś czas znowu zagaduje.)
AMERYKANKA
Znowu ktoś robi zdjęcia.
HISZPANKA, AMERYKANKA, FRANCUZKA, JA
WU KUAI! WU KUAI!
(Dziwna Chinka śmieje się)
HISZPANKA (do Dziwnej Chinki)
Jeśli zauważysz, że ktoś robi zdjęcia, powiedz mu, żeby nie robił. Czemu też nikt nie nosi bikini?
DZIWNA CHINKA
Nie ładnie. Nie pasuje. Nie wypada.
JA
U nas zdjęć robić, jak ktoś półnagi, raczej nie wypada.
HISZPANKA
Prawda.
JA
Ona robi nam zdjęcia albo filmik i udaje, że bawi się telefonem. Jest tu już od prawie godziny. Czemu nie chce sobie pójść?
HISZPANKA
Wiesz, w średnim wieku jest, nigdy pewnie nie rozmawiała z obcokrajowcami. I w ogóle wydaje się być nie w porządku.
AMERYKANKA
Myślę, że jest trochę świrnięta.
JA
Zapewne. Wygląda….. NIE CHCEMY ZDJĘĆ! WU KUAI!
(przypadkowy Chińczyk odchodzi)
HISZPANKA
Nie powinnam iść do lekarza z tą nogą?
DRUGA POLKA
Nadal cię piecze?
HISZPANKA
Boli na cały palec.
AMERYKANKA
Ale to był plastik, czy jakieś zwierzę.
HISZPANKA
Nie mam pojęcia. I jestem głodna. I ona nigdy od nas nie pójdzie (wskazując na Dziwną Chinkę). Wsiądzie do busa i pojedzie z nami do kampusu, hehe.
DRUGA POLKA
Zbierajmy się.
(Dziwna Chinka, po towarzyszeniu około godziny, w końcu sobie poszła).
KONIEC
EPILOG
Hiszpanka w autobusie zaczęła płakać krzycząc, że ból rozprzestrzenia się na całą stopę, że to toksyczne i umrze. Spod kampusu do szpitala pomagają dostać się przypadkowi Chińczycy i Afrykanin z autobusu. Hiszpanka dostała w nogę kilka zastrzyków i tłumaczenie, że to był atak histerii, a tylko zwykłe rozcięcie. Ja nigdy nie wejdę do morza w Chinach, przynajmniej nie tam, gdzie w pobliżu są jakiekolwiek budynki.
Przeczytaj też: