Dlaczego tak naprawdę język chiński jest taki trudny?
Jeśli wcześniej czytałaś/eś artykuły typu: ,,Dlaczego język chiński jest taki trudny?”, a podpunkt pierwszy głosił ,,Ponieważ jest bardzo inny od polskiego etc.”, od razu uspokoję cię, że to nie jest artykuł tego rodzaju. Odpowiedź na to pytanie wydaje się być przecież oczywista: bo znaki, bo duże różnice, bo tony… Na tej stronie nie bawię się jednak w truizmy, bo sama nie lubię ich czytać.
- Znaki: krzaczkowy koszmar czy nie taki diabeł straszny?
- Tony: przydatne czy kłopot?
- Gramatyka – czy naprawdę taka prosta, jak ją malują?
- Tekst formalny a język mówiony, czyli ukryty diabeł w gąszczu
- “Można tak to powiedzieć, ale ja bym to powiedział inaczej”, czyli język to klucz do naszych myśli
Tak, małe podobieństwo w strukturze dwóch języków rzeczywiście sprawia, że ciężej nauczyć się tego drugiego. W tym artykule zagłębię się jednak w nieco mniej znane aspekty języka chińskiego, które decydują o jego trudności, a o których być może nie słyszałaś/eś. Co więcej, pokażę ci przy tym, że najbardziej stereotypowe “strachy”, o które posądzany jest język chiński, czyli znaki i tony, wcale nie są takie trudne, jakie się wydają!
Po dziesięcioletniej przygodzie z tym językiem i w momencie, kiedy mogę powiedzieć, że opanowałam go na w miarę satysfakcjonującym poziomie, sympatyzuję z każdym, kto dopiero zaczyna naukę, zaczął, albo utknął w miejscu.
Niezależnie od przyczyn, dla których zdecydowałaś/eś się opanować chiński, gwarantuję ci, że trudności, przez które przechodzisz, dotykają wszystkich uczących się. Dlatego właśnie tekst podzieliłam ze względu na różne poziomy językowe, abyś wiedział/a, czego spodziewać się podczas swojej językowej wędrówki.
Osobiście uważam, że trudność różnych aspektów języka chińskiego zależy od naszego poziomu, oraz od tego, do czego tak naprawdę go potrzebujemy. Na kolejnym etapie rzeczy, które sprawiały nam problemy, stają się dla nas naturalne, niestety odkrywamy przy tym istnienie innych trudności, o których wcześniej nie mieliśmy pojęcia.
Jest tak, ponieważ między Polską i Europą a światem chińskojęzycznym znajduje się olbrzymia przepaść kulturowa. To właśnie różnice kulturowe w postrzeganiu świata ostatecznie decydują o trudności języka.
Zacznijmy jednak od początku:
1.Znaki: krzaczkowy koszmar czy nie taki diabeł straszny?
Tę część zacznę od przyznania się, że moja ocena przydatności znaków jest bardzo subiektywna: dla mnie są one podstawą uroku tego języka, i zdecydowanie ciekawszym elementem, niż tony i wymowa. Nikogo jednak nie zamierzam nakłaniać do tego punktu widzenia, a jeśli chcesz dowiedzieć się nieco więcej o samych znakach i ich strukturze, napisałam o tym osobny artykuł.
Moja odpowiedź na pytanie, czy znaki są rzeczywiście największą trudnością w języku chińskim, brzmi: nie, bo tak naprawdę…. nie musisz się ich wszystkich uczyć. Znaki są największym problemem tylko na początku. Musisz opanować tylko kilkaset najbardziej potrzebnych znaków przez początkowy okres nauki, trwający, zależnie od osoby, od jeden do kilku lat.
Następnie, w sposób naturalny nowe znaki zaczną powoli wchodzić ci do głowy: zakładając oczywiście, że będziesz kontynował/a naukę. Zaczniesz je rozpoznawać, po jakimś czasie większość znaków zacznie wydawać ci się znajoma, w niektórych wypadkach będziesz w stanie zgadnąć ich znaczenie z kontekstu, czasem nawet wymowę. Wiem, że brzmi to nieprawdopodobnie, ale możesz mi zaufać, bo wiem, co mówię.
Najtrudniejsze znaki natomiast są bardzo rzadko używane, i nie musisz się nimi przejmować. Tutaj znajdziesz listę 10 najtrudniejszych znaków w języku chińskim.
A co z pisaniem? Odpowiedz sobie na pytanie: kiedy ostatni raz pisałaś/eś ręcznie? A nawet jeśli uważasz, że musisz koniecznie nauczyć się pisać ręcznie te kilka tysięcy znaków, aby zdać HSK 3 lub 4 (od razu ci pogratuluję, jest to bowiem duży wyczyn), to i tak w przyszłości będziesz wystukiwać znaki pinyinem na telefonie. Pinyin to romanizacja języka chińskiego – jeśli nie wiesz dokładnie, co to, zapraszam tutaj.
Osobiście lubię ręczne notatki, więc chwytam niekiedy za długopis i ołówek. Zaręczam cię, że kropki i kreski wypadają mi z głowy na bieżąco, od dawna jednak przestałam się tym przejmować. Najważniejsze jest bowiem to, aby umieć znak rozpoznać i skojarzyć z jego wymową. Krótko mówiąc, nie musisz się gorączkować znakami – kiedy początkowy okres nauki będzie za tobą, odkryjesz, że nie taki diabeł straszny.
2. Tony: przydatne czy kłopot?
Czy tony są trudne? Odpowiedź brzmi: będzie tak tylko i wyłącznie wtedy, kiedy uznasz, że nie mają zbyt wielkiego znaczenia, i zignorujesz je w początkowym okresie nauki. Dlatego więc nigdy tego nie rób!
Pobieżne traktowanie ton w chińskim jest częstym błędem wśród początkujących, co niechybnie skutkuje kiepską wymową w przyszłości, a w efekcie – narastającą frustracją. Tony przede wszystkim są dla ciebie – po jakimś czasie odkryjesz, że rozszyfrowanie tonów w gąszczu słów wyrzucanych z siebie przez Chińczyka jest tak samo ważne, jak bycie dobrze przez niego zrozumianym. Podczas swojego pobytu w Chinach i na Tajwanie, spotykałam osoby, które były niezadowolone ze swoich umiejętności językowych, były powiem kiepsko rozumiane przez miejscowych, którzy w efekcie stawali się mniej zaangażowani komunikację z nimi, bądź przechodzili na angielski.
Jak sprawić, żeby tony nie były trudne? Myśl o tym długoterminowo: lepiej jest kupić porządną parę butów na lata, niż później frustrować się wytartymi tanimi tenisówkami. Dlatego nie śpiesz się, i każde słowo porządnie wymawiaj, oraz zaznaczaj tony nad tekstem.
Dla mnie osobiście tony stanowią trudniejszy aspekt języka chińskiego niż znaki, wpływają bowiem na kontakt z ludźmi: w odróżnieniu od znaków, nie sprawdzisz ich w słowniku podczas prozaicznej rozmowy na ulicy z chińską babcią. Jeśli jednak poświęcisz im wystarczającą ilość uwagi w początkowym okresie nauki, zaręczam cię, że będą stały po twojej stronie.
3. Gramatyka – czy naprawdę taka prosta, jak ją malują?
W zasadzie mogłabym napisać: “Tak, można zamykać”. Tym niemniej jednak posiedziałabym nad tym tematem nieco dłużej. To, że chiński nie ma odmian, form męskich i żenskich, czasów ani nawet liczby mnogiej, nie oznacza wcale, że gramatyka nie istnieje.
To, co rzeczywiście może sprawić nam w trudność, i to przede wszystkim w późniejszym okresie nauki, to szyk i długość zdania. Jako że chińskie wyrazy są wyjątkowo krótkie, daje to pole do popisu w układaniu wyjątkowo długich sznureczków, przerywanych przecinkami, z okazjonalną kropką na końcu. Osobiście kojarzę sobie tworzenie zdań po chińsku z układaniem łańcucha puzzli. Bardzo często czytając jakiś tekst zdarza mi się, że jedno zdanie jest tak długie, że muszę wrócić do początku, bo zdążyłam zapomnieć już, o czym była mowa.
Takim samym wyzwaniem jest bardzo inny niż w językach europejskich szyk zdania: często opisując jakąś rzecz, zdanie zaczyna się od samego opisu, a na końcu zdania dopiero dowiadujemy się, o czym była mowa. I niekiedy musimy znowu wrócić do początku.
Oprócz tego istnieją też inne nowinki, takie jak słowa pomocnicze typu “了”, “吧” , z mojego doświadczenia wynika jednak, że po jakimś czasie przychodzą one naturalnie. Jednak po dziesięciu latach nauki rozszyfrowywanie długich chińskich zdań potrafi nadal być sporym wyzwaniem.
4. Tekst formalny a język mówiony, czyli ukryty diabeł w gąszczu
Istnieje bardzo duża różnica między językiem chińskim mówionym a formalnym, znacznie większa niż w polskim czy angielskim. Dzieje się tak dlatego, ponieważ chiński jest nierównie bogatszym językiem od obu pod względem wyszukanych słów i metafor. Chińczycy lubią bardzo używać ich w oficjalnym kontekście, co sprawia, że odczytywanie dokumentów, dyplomów, czy słuchanie kwiecistych przemów polityków jest nie lada wyzwaniem. Po kilku latach nauki przygotuj się więc na częste zastanawianie się rzeczami w rodzaju: ,,Dlaczego TEN znak jest tu, i po co on w sumie tu, poza tym, żeby brzmiał formalnie?”
Jest to jednak problem, z którym zderzysz się w późniejszym aspekcie nauki. Bardzo często zadziwia mnie, jak bardzo konwersacja z moim tajwańskim znajomym ze szkoły różni się od tego, co Pani Prezydent powiedziała w swoim przemówieniu, albo co jest napisane w dokumencie opisującym mój kontrakt na telefon. Formalny język wiąże się też z częstym użyciem ,,chengyu”, czyli chińskich idiomów, a zawsze znajdzie się taki, o którym akurat wcześniej nie słyszałaś/eś.
Osobiście uważam, że duże obycie w kwiecistej i formalnej mowie nie jest absolutnie potrzebne do przetrwania: o ile nie chcesz zostać tłumaczem, to zawsze jako tako poradzisz sobie z odczytaniem kontraktu na mieszkanie, a słowa Pani Prezydent zrozumiesz tak trochę. Po dziesięciu latach powiem tylko, że cały czas się uczę, i chociaż widzę postępy, to i tak mam wrażenie, że moja droga nie zna kresu.
5. “Można tak to powiedzieć, ale ja bym to powiedział inaczej”, czyli język to klucz do naszych myśli
Jest to ostatni aspekt, i chyba też najważniejszy: dotyczy bowiem różnic kulturowych, a te mogą okazać się znacznie większym wyzwaniem, niż znaki czy tony. Mówienie w języku chińskim z innymi osobami pokazuje mi za każdym razem, jak ważna jest kwestia porozumienia się ponad różnicami kulturowymi, oraz jak często te same różnice sprawiają, że chociaż dane zdanie jest gramatycznie poprawne, to wydaje się twojemu rozmówcy jakieś takie dziwne, i on by to powiedział inaczej.
Z tego samego powodu czujemy się zupełnie inaczej, kiedy rozmawiamy po angielsku w grupie innych obcokrajowców, a zupełnie inaczej, kiedy znajdujemy się w grupie Anglików. Wewnętrzne sformułowania, slang, inny szyk zdania, inny sposób wyrażania myśli… Wszyscy myślimy za pomocą sformułowań i słów, a Chińczycy czy Tajwańczycy myślą i mówią po prostu inaczej. Cały świat chińskojęzyczny jest kulturą pod wieloma względami zupełnie przeciwstawną do naszej, i odkrywanie jej odbywa się właśnie przede wszystkim przez język. I raczej odkrywanie to nigdy się nie skończy. 🙂
Chcesz dowiedzieć się więcej o nauce języka chińskiego? Zapraszam tutaj.