Brunei Darussalam: dlaczego warto?
Co to za kraj?
Brunei Darussalam to konserwatywna muzułmańska monarchia absolutna, będąca jednocześnie jednym z najmniejszych krajów Azji Wschodniej: populacja wynosi niecałe pół miliona. Maleńki kraj na wyspie Borneo, otoczony przez Malezję (miejscowa ludność to w większości etniczni Malajowie, którzy mówią w języku malajskim), z reguły nie przyciąga turystów: w ciągu mojego siedmiodniowego pobytu naliczyłam ich około dziesięciu. Gdyby nie fakt, że miałam szczęście poznać Brunejkę, zapewne nigdy bym się tam nie pojawiła.
Treść:
Podstawowe informacje:
Czy warto jechać do Brunei?
Moim zdaniem: tak! Jest to unikalny kraj pod względem polityki, historii i kultury. Co więcej, nie musimy bać się zalewu turystów: ich ilość jest jeszcze stosunkowo mała.
Czy Brunei jest bogate?
Tak, dzięki swoim pokładom ropy naftowej Brunei znajduje się w pierwszej światowej piątce pod względem PKB per capita. Nie przekłada się to jednak na niektóre rzeczy, np. żywność i bilety wstępu są tanie. Gorzej jest z zakwaterowaniem i wynajmem auta.
Zdjęcie: lokalizacja Brunei na mapie Azji Południowo-wschodniej. Źródło: pinterest
Stolica: Bandar Seri Begawan
Populacja kraju: 429 000
Waluta: dolar brunejski, którego przelicznik jest taki sam, jak dolar singapurski. W Brunei w wielu miejscach można płacić kartą, ale polecam przygotować sobie odpowiedni zapas gotówki.
Gdzie zjeść?
Osobiście polecam: Gadong Night Market (koniecznie!!!), Kianggeh Market oraz restaurację Mei Kong Coffee Shop.
W większości restauracji znajdziemy Ambuyat, narodowe danie Brunei, wywodzące się z czasów okupacji japońskiej podczas II wojny światowej i związanej z nią niedoboru ryżu. Składa się z sago (rodzaj skrobi wyrabianej z wnętrza palmy sagowej) maczanej w sosie i podanej z warzywami i grillowaną rybą.
.
Co zobaczyć?
Zapraszam do sekcji ,,Galeria” poniżej.
Charakterystyka kraju:
Niewielki kraj rybacki, do niedawna będący pod protektoratem brytyjskim, został obdarzony żyłą złota, a konkretnie ropą. Władca Brunei, Sułtan Hassanal Bolkiah ibni Omar Ali Saifuddien III (jego pełne imię) jest jednym z najbogatszych ludzi świata: w 2008 jego majątek wynosił aż 20 miliardów dolarów. Mieszka w olbrzymim pałacu, do którego zwykli śmiertelnicy nie mają wstępu. I mimo że architektura Brunei przypomina tę z lat 80-tych, a krajowi daleko do Hong Kongu czy Singapuru, lokalni mieszkańcy nie wydają się być negatywnie nastawieni do rządu: jak z dumą oznajmił taksówkarz, Brunejczycy nie muszą płacić podatków, opieka lekarska jest darmowa, każdy ma zapewnioną emeryturę, a sułtan sponsoruje też hajj, czyli pielgrzymkę do Mekki, którą każdy muzułmanin musi odbyć w życiu. Co więcej, gdy moja studiująca wtedy w Wielkiej Brytanii koleżanka z Brunei chciała wrócić do domu na początku pandemii Covid, sułtan zasponsorował przebywającym tam Brunejczykom lot czarterowy do kraju oraz zapłacił za kwarantannę w hotelu. Brak wieżowców i klubów (w kraju tym zabroniona jest sprzedaż alkoholu) nie zmienia faktu, że Brunejczycy do biednych nie należą: kraj ma niezwykle tanie paliwo, które pozwala na amerykański styl życia, czyli bogate wille, kilka samochodów, oraz niestety prawie całkowity brak transportu publicznego.
Na Zachodzie Brunei ma dosyć złą prasę, i to ze zrozumiałych względów: szerokim echem w 2019 roku obiły się wieści o planach wprowadzenia kary ukamienowania za homoseksualizm i cudzołóstwo, które na szczęście nie doszły do skutku. W 2015 sułtan zakazał także publicznego obchodzenia Bożego Narodzenia. Nie bez powodu do najpiękniejszych i najnowszych brunejskich budynków zaliczają się wielkie meczety, a nie szkoły. Mimo wszystko dla zachodniego turysty nie takie Brunei złe, jak je malują: miejscowi cieszyli się na mój widok i obchodzili się ze mną z dużym szacunkiem, mimo że nie nosiłam hidżabu, a zaledwie spódnicę za kolana. Kwestia „konserwatyzmu” w Brunei, jak i w całym świecie islamskim, też jest bowiem pełna kontrastów: islamizacja kulturowa w Brunei nastąpiła w latach 90-tych, a noszenie hidżabu wcale nie jest brunejską tradycją, tak samo jak burka nie jest afgańską (tradycyjnie kobiety brunejskie nosiły lekkie chusty odkrywające szyję, które możecie zobaczyć na zdjęciach). Na szczęście jednak Brunei nie jest aż tak radykalne i nie zabrania edukacji ani pracy kobiet. Tym niemniej jednak przykład tego kraju pokazuje, że konserwatyzm też jest swego rodzaju modą, mogącą zmieniać się z pokolenia na pokolenie.
Jako ciekawostkę warto dodać, że Brunei utrzymuje przyjazne stosunki z Wielką Brytanią, którą niegdyś była kolonią. Wśród pracujących w tym kraju obcokrajowców można też spotkać Holendrów: na miejscu poinformowano mnie, że holenderska firma Shell posiada monopol na wydobycie brunejskiej ropy.
Na zdjęciu: ulica w Bandar Seri Begawan upamiętniająca królową angielską Elżbietę II, która przez wiele lat utrzymywała przyjazne stosunki z sułtanem Brunei.
.
Porady:
Spotykałam się ze złymi opiniami wobec Brunei w Internecie, i jestem w stanie zrozumieć ich przyczynę. Aby uniknąć nieprzyjemnych niespodzianek, należy:
Bezwględnie stosować się do zasad w kraju!
Brunejczycy są sympatyczni i traktują turystów z szacunkiem, ale bywają wrażliwi na punkcie swoich uczuć religijnych.
Warto pamiętać, że:
- Panie muszą zakrywać nogi do kolan oraz ramiona. Te same obostrzenia nie dotyczą mężczyzn.
- Zachowania homoseksualne nie są w tym kraju mile widziane. Podróżującym parom LGBT sugeruję więc ostrożność.
- Spożywanie alkoholu w miejscach publicznych jest nieakceptowalne. Można wnieść alkohol do kraju, ale należy to zadeklarować na granicy.
- Można nie zostać wpuszczonym do niektórych meczetów, w razie zignorowania zakazu (nawet nieświadomie) zostaniemy stanowczo wyproszeni.
W Brunei w zasadzie nie istnieje transport publiczny:
Styl życia przypomina Islandię i Stany Zjednoczone. Paliwo w kraju jest też niezwykle tanie. Koniecznym jest więc:
- Wynajem auta, co niestety jest drogie,
- Korzystanie z miejscowej aplikacji o nazwie Dart App. W przypadku krótszego pobytu jest to lepsza opcja.
Warto zachować swoje opinie dla siebie:
Sułtan i jego rodzina są głową kraju, i jakie nie mamy wobec tego podejście, jest ono naszym podejściem. Jeśli nie podobają nam się zasady życia w Brunei, nie należy tam jechać. W przypadku odwiedzin w kraju nie należy otwarcie krytykować sposobu życia miejscowych, bo to nigdy nigdzie nie spotyka się z sympatią.
Galeria:
Brunei jest niewielkie, ale interesujące, i miałam szczęście poznać je bardzo blisko: zapraszam do obejrzenia mojej galerii zdjęć z lutego 2023 roku, w której zawarłam najbardziej interesujące miejsca.
Meczet Omar Ali Saifuddien: zbudowany w latach 50-tych ubiegłego wieku, jest to najpopularniejszy meczet wśród turystów, do którego także można wejść:
.
Kampong Ayer: unikalna wioska rybacka na wodzie, będąca tradycyjną formą zamieszkania na Borneo. Ma swój własny meczet na wodzie, taksówki na łódkach, które kosztują dolara oraz dużo, dużo kotów!
.
Okolice Kampong Ayer są zamieszkane przez krokodyle i nosacze sundajskie, znane w Polsce z memów o Januszu. Oba gatunki są często spotykane w Brunei.
.
Park Narodowy Ulu Temburong to jedno z miejsc, które najbardziej mi się podobało w Brunei: położone jest w bardziej rolniczej części kraju, oddzielonej od stolicy słynnym długim mostem. Oferuje kilka atrakcji, takich jak spacer wśród koron drzew lub spływ rzeką.
.
Lamin Warisan to zachowany tradycyjny brunejski dom na palach, który promuje historię i kulturę regionu. W środku znajduje się urocze muzeum, poświęcone lokalnym rodzinom. Właściciele domu zajmują się też ogrodem, w którym można m.in. nauczyć się… wydobycia kauczuku! Przed odwiedzinami polecam zapoznać się z ich kontem na Instagramie.
.
Pola naftowe w Seria: widzieliście kiedyś, jak wydobywa się ropę? No właśnie. Tymczasem w Seria możecie przespacerować się wokół charkterystycznych dźwigów i doświadczyć zapachu pompowanego czarnego złota.
.
Interesujesz się podróżami w miejsca, o których nie usłyszysz zbyt łatwo? Zapraszam do mojej sekcji ,,Podróż“.